Cellulit? Zgroza wszechczasów czy poprostu fizjologia? Wyobraźcie sobie – słowo cellulit pochodzi z 1922 roku, dwóch francuskich lekarzy opisało wówczas chorobę „niezaplną dystrofię tkanki mezenchymalnej” 😱 to był początek!!mimo, że brzmi to mocno medycznie, nie powinnyśmy się aż tak przerażać. Cellulit, potocznie nazwany ‚skórką pomarańczową’ dotyczy większość kobiet, szacuje się, że ma go nawet ponad 85% z nas. Można w tym przypadku mówić o chorobie? W latach 60. dwie niemieckie lekarki zbadały tkankę tłuszczową, stwierdziły wtedy, że cellulit jest fizjologiczną odmianą tkanki tłuszczowej, która posiada większe komórki tłuszczowe i bardziej skąpe rusztowanie z kolagenu. Cellulit występuje niezależnie od masy ciała – jest zarówno u chudzielców i u osób przy tuszy. A gdy chudniemy nie oznacza to, że zniknie. Skoro 9/10 dziewczyn go ma – skąd taka nagonka na ten cellulit? Marketing i reklama robią swojej. Przemysł kosmetyczny ukierunkowany na tę przypadłość jest szeroko rozwinięty – na półkach drogerii znajdziemy mnóstwo preparatów do wcierania, kremowania, aplikowania, a nawet owijania. W gabinetach kosmetycznych i medycyny estetycznej mamy do wyboru liczne zabiegi antycellulitowe. Jak tu nie dać się wciągnąć w ten wir? Należy znaleźć złoty środek i harmonię w tym wirze narzuconym przez reklamy. Nie dajmy się zwariować! Na cellulit jeszcze nikt nie zmarł i prawie każda z nas go ma ✌🏻 dieta, picie wody, regularne ćwiczenia i pobudzenie mikrokrążenia tkanki podskórnej spowolni proces, być może go nawet zahamuje, ale raczej nie zlikwiduje zmian w 100%. Należy żyć ze sobą w zgodzie i nie szukać problemów tam gdzie ich nie ma 🤜🏻 chyba że uważacie inaczej?! J.