Dziewczyny, zapewne zauważyłyście, że coraz częściej szukamy dobroczynnych składników nie tylko w codziennej diecie, lecz także w codziennych kosmetykach. Nikogo już nie dziwi fakt, że stojąc w drogerii przed półką z kremami mamy ochotę je zjeść 🤤 mus do ciała z awokado, kremowe mleczko z owsem i pszenicą, galaretka do ciała z dziką pomarańczą, peeling z mango, jogurtowy krem przeciwzmarszczkowy, yogo shake, żel z owocami goii i moringi, balsam z figą i granatem 🍒🍑🍦🍧… nie wiem jak Wam, ale mi już ślina cieknie… kosmetyków zawierających „superfoods” jest mnóstwo i każdy z nich kusi nasze zmysły i pobudza wyobraźnie. Czym charakteryzuje się ta supeżywność w kosmetykach? Czy warto podczas codziennej pielęgnacji korzystać właśnie z tych kosmetyków zawierających te naturalne produkty w swoim składzie? Lista naturalnych składników aktywnych jest niekończąca się, lecz wszystkie z nich mają jedną wspólną cechę. A mianowicie wysoki potencjał antyoksydacyjny. To oznacza, że mają zdolność do pochłaniania relatywnych form tlenu poprzez zawarte w nich przeciwutleniacze zwane w skrócie ORAC. Wartość ORAC informuje o zdolności wyłapywania i neutralizowania tych wolnych rodników przez co chroni komórki skóry przed stresem oksydacyjnym i starzeniem się. W skrócie są to substancje neutralizujące cząsteczki o działaniu szkodliwym, tj. zanieczyszczenia powietrza, spaliny, palenie papierosów oraz zły wpływ promieni UV. Specjalnie dla Was postanowiłam stworzyć mały atlas naturalnych produktów dodawanych do kosmetyków, które z punktu widzenia dermatologii czynią samo dobro. Już niedługo podzielę się z Wami moimi spostrzezeniami 🙂 Stay tuned.
P.S. Dajcie znać, co myślicie o tej fali powrotu do naturalnych składników w kosmetykach 🍓 Julia